Zjazd rodzinny
Przedziwna to sztuka - w teatrze i w późniejszej ocenie zawodzą kryteria, widz wciągany jest w magię poetyckiego teatru, jego klimatu i nastroju do tego stopnia,że same treści wobec poetyckiego słowa stają się często wtórne. Dramat T. S Eliota "Zjazd rodzinny", najwybitniejszego współczesnego poety anglo-saskiego, autora głośnego "Mordu w katedrze", jest udana próba stworzenia współczesnego dramatu poetyckiego o surowych rygorach antycznej tragedii. Eliot jest chrześcijaninem - i tylko z pozycji chrześcijańskich można właściwie i zrozumieć, i ocenić problemy moralne i filozoficzne "Rodzinnego zjazdu". Niektórzy krytycy, którzy pisali już o premierze Eliota w Teatrze Dramatycznym*), chwaląc poetę i teatr, wyrażali zastrzeżenia wobec intelektualnej i filozoficznej warstwy sztuki, dopatrując ale nawet "mętniactwa". Prześledzenie tych właśnie warstw wymaga niewątpliwego wysiłku i w czasie spektaklu i po nim. no i konfrontacji z tekstem, który wyjaśnia m.in. to czego teatr nie wyjaśnia: psychologicznej i moralnej motywacji odejścia bohatera sztuki Harry'ego, a co zostało skreślone przez reżysera; Harry zamierza zostać misjonarzem - to jedyna w jego przekonaniu i przekonaniu jego ciotki Agaty droga do odbudowania życia i do ekspiacji, przecinająca splątane kłębowisko mrocznych rodzinnych dramatów. Te nie zawsze uzasadnione skreślenia, to zresztą jedyna pretensja do reżysera Bohdana Poręby, który stworzył - wraz ze scenografem Ewa Starowieyska - piękne, urzekające przedstawienie.
Ma ono wiele ról, odbieranych z satysfakcja Po raz pierwszy chyba nasi aktorzy wtopili się idealnie we współczesny dramat poetycki. Danuta Kwiatkowska (Amy), Zofia Rysiówna (Agata), Adam Hanuszkiewicz (Harry), Aleksander Dzwonkowski (Karol),Czesław Kalinowski (Gerard) oraz pozostałych sześciu wykonawców ułatwili nam odebranie bez oporów trudnej i ryzykownie w założeniu zbudowanej sztuki o mrocznych zakamarkach, ale i głębokich pokładach kruszcu człowieczego wnętrza oraz o bezdrożach i ścieżkach człowieczej drogi.